Kiedy spoglądam na naszą sukcesję, to jako nestorowi nasuwa mi się na myśl kilka istotnych spraw, z którymi sam mierzyłem się zanim tak naprawdę podjąłem decyzję o przekazaniu firmy. Pomimo tego, że mam ten proces już za sobą, cały czas jest on dla mnie ważny.
Wydaje mi się, że moje przemyślenia mogą być przydatne dla tych osób prowadzących swoje firmy, które stoją przed wyzwaniem przeprowadzenia sukcesji. Co ciekawe, wielu z nas w ogóle nie zdaje sobie sprawy, że ten temat ich dotyczy. Chciałbym napisać w kliku słowach, o czym według mnie powinien pomyśleć właściciel firmy, jeśli nie planuje prowadzić jej przez kolejne kilkadziesiąt lat.
Świadomość potrzeby przeprowadzenia sukcesji
Jedną z ważniejszych rzeczy jest dostrzeżenie, że i w naszej firmie zaistnieje potrzeba sukcesji. Nie chodzi tylko o to, żeby ustalić, kto przejmie stery, kiedy nas zabraknie, chociaż to jest właśnie jeden z ważniejszych elementów tej układanki. Jeśli przez lata budowało się firmę, kosztem wielu wyrzeczeń, to zapewnienie, że biznes będzie nadal funkcjonował nie jest tylko jakimś wyobrażeniem o przyszłości, ale właśnie tą przyszłością zbliżającą się wielkimi krokami.
Odkładanie decyzji o rozpoczęciu planowania sukcesji nie jest dobre. Jest po prostu, i to trzeba szczerze przyznać, wygodne. Późniejsze spontaniczne i szybkie decyzje wymuszone trudną sytuacją rodzinną, czy zdrowotną mogą spowodować wiele kłopotów dla biznesu. Wszyscy teoretycznie wiemy, że każda firma, która działa na rynku, bez wyjątku, jest podatna na impulsy zewnętrzne, ale też na działania wewnątrz swojej struktury. Dopóki jednak sobie tego nie rzeczywiście nie uświadomimy, dopóty nie będziemy mieć pełnego obrazu tego, co może przynieść przyszłość. Od takiego zalążka, w postaci analizy sytuacji i uświadomienia sobie potrzeby sukcesji rozpoczyna się tak naprawdę planowanie przekazania firmy.
Sukcesja firmy z głową
Przekazania firmy nie da się zrobić z dnia na dzień. Sukcesja powinna być zaplanowana i przemyślana, ale w każdej firmie przebiega w inny sposób, w innym tempie i w innym czasie. Zawsze trzeba brać pod uwagę to, w jakim momencie rozwoju jest nasz biznes i czy najlepszym czasem na przekazanie nie będzie okres, w którym pozyskamy już kluczowego klienta, zakończymy projekt czy dostaniemy dotację. A może właśnie lepiej będzie przeprowadzić sukcesję zanim to wszystko się wydarzy?
Wybór sukcesora
Kiedy już zakiełkuje pomysł przeprowadzenia sukcesji, kolejnym krokiem jest poszukiwanie potencjalnych następców, czyli sukcesorów. I nie chodzi tutaj tylko o wybór spośród „nadających się” do tego członków rodziny, ale również o to, czy potencjalny sukcesor będzie się w ogóle wpisywał w naszą wizję prowadzenia biznesu. I nie mówię tu tylko o wykształceniu, ale też o cechach charakteru i o tym, czy następca będzie umiał uszanować te wartości, które zawsze były dla nas ważne. No i oczywiście, czy będzie potrafił uszanować dorobek życia nestora i jego możliwy udział w dalszym życiu firmy.
Kiedy nasz następca pracuje w rodzinnej firmie, możemy przez długi czas oceniać jego potencjał i predyspozycje oraz ustalić czy mamy wspólną wizję przyszłości. Jeśli następca wspina się mozolnie po wszystkich szczeblach kariery poznając tym samym firmę od podszewki, widzimy, że jest zaangażowany, zmotywowany i pracowity. Naprawdę życzę każdemu nestorowi, żeby był w takiej komfortowej sytuacji!
Tymczasem jednak dzieje się tak, że w dużej części rodzinnych biznesów żaden z potencjalnych następców nie jest jeszcze gotowy na przejęcie firmy, albo nie posiada do tego predyspozycji. Nawet jeśli mamy dzieci, bratanków, kuzynów … to dużym błędem jest zakładanie, że spośród nich na pewno wyłonimy tego szczęśliwca, który w efekcie będzie mógł przejąć naszą firmę. Nestorzy muszą pamiętać, że „do tanga trzeba dwojga” i nie jest to oczywiste, że znajdzie się ktoś, kto nie tylko będzie odpowiedni, ale też kto będzie chciał firmę przejąć na określonych warunkach. Być może taką osobą będzie wieloletni pracownik, który będzie współpracował z naszymi dziećmi? Trzeba mieć otwarty umysł, ale podchodzić do sprawy ze zdrowym rozsądkiem, bo każda umowa „dżentelmeńska” może po czasie okazać się czymś zupełnie innym, niż zakładaliśmy.
Alternatywy dla sukcesji
Jest oczywiście kilka alternatyw. Można zawsze rozważyć sprzedaż firmy, czy oddanie jej w zarząd. Będę o tym na pewno w przyszłości pisał. W moim przypadku wybór następcy dokonał się jednak naturalnie. Mój syn postanowił również zostać adwokatem i przez lata pracował w Kancelarii. Praca z nim utwierdziła mnie w przekonaniu, że będzie dobrym następcą naszej rodzinnej firmy. Myślę, że on sam mógłby co nieco napisać na ten temat, bo na pewno ma inne spojrzenie na sukcesję, niż ja.
To, co chciałbym przekazać, to że naprawdę warto pamiętać, że planując sukcesję nie podejmujemy decyzji dotyczącej wyłącznie ciągłości i rozwoju firmy, ale decydujemy również o rolach, które przypadną członkom rodziny – nestorowi i sukcesorom. Sukcesja nie musi oznaczać, że zostajemy wyeliminowani z biznesu i całkowicie odseparowujemy się od dotychczasowego życia zawodowego. Wsparcie, którego udzielimy następcy zarówno podczas sukcesji, ale przede wszystkim na dalszym etapie prowadzenia biznesu pomoże mu odnaleźć się w nowej rzeczywistości i podjąć wyzwanie prowadzenia samodzielnie firmy. To, czego jednak przez długi czas nie zauważałem to fakt, że następca musi takiej pomocy chcieć i to on powinien wychodzić w tym temacie z inicjatywą, a nie nestor. Tylko wtedy to będzie pomoc, a nie wtrącanie się i tylko wtedy mamy szansę zbudować prawdziwie wspólny plan działania z naszym następcą.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }