Kiedy zastanawiałem się nad oddaniem sterów w firmie na rzecz syna, miałem sporo przemyśleń. Można ironicznie powiedzieć, ze może dlatego decyzja o sukcesji zajęła mi tyle czasu. Nie wiedziałem, czy nie doprowadzi to do niepotrzebnych rewolucji w Kancelarii. W końcu funkcjonuje ona cały czas i jak każda firma jest podatna na różne czynniki, i te zewnętrzne i wewnętrzne. Nie wiedziałem, jak zareagują na nią nasi Klienci i pracownicy. To przecież nowy rozdział nie tylko w historii firmy, ale też w relacjach z nimi wszystkimi.
W każdej firmie sukcesja dotknie przede wszystkim pracowników i te osoby, które z nią współpracują. Wszyscy musieliśmy dostosować się do nowej sytuacji. Pracownicy mieli obawy co do pogorszenia swojej pozycji i tego, co tak naprawdę ich czeka. Wiem, że pewnie nie wszystkim się ze mną dzielili. Nasza firma oparta jest na ludziach, na ich zdolnościach i potencjale. Nie chciałem nikogo stawiać przed faktem dokonanym i zależało mi na tym, żeby nie doprowadzać do żadnej rewolucji. Postanowiłem, że przygotuję się do sukcesji i zrobię to wszystko z głową, żeby się wszystko udało.
Przygotowanie do sukcesji firmy
Chyba dlatego właśnie jest to taka złożona sprawa. Trzeba przygotować siebie, przygotować następcę, przygotować się organizacyjnie, przygotować załogę, przygotować wszystkie formalności… Dużo tego wszystkiego jak na osobę, która do tego jeszcze prowadzi firmę. Starałem się jak najlepiej poznać oczekiwania, obawy i pomysły ludzi, z którymi współpracujemy. Priorytetem było zachowanie w firmie wartościowych pracowników i to, żeby nie czuli się w tej sytuacji niepewnie.
Na początku trudno mi było to wszystko uporządkować, ale w pewnym momencie po prostu zrobiłem plan. A następnie przedyskutowałem go i zmieniałem razem z Maciejem. Wiem, że jako adwokatowi było mi na pewno łatwiej to zrobić i wiele kwestii i zawiłości prawnych, których obawiają się inni nestorzy u nas nie wystąpiło, bo wiedzieliśmy, jak się do tego zabrać. Wiedziałem też, że wszyscy w naszej Kancelarii dobrze Macieja znają i od lat wiedzą, jak pracuje i jakim jest człowiekiem. Dzięki temu nie było problemu z jego akceptacją. Wiadomo, że to mój syn, ale tak naprawdę w Kancelarii on jest przede wszystkim adwokatem, który został sprawdzony w niejednym boju.
Sukcesja w oczach klientów
Drugim aspektem, który brałem pod uwagę było to, w jaki sposób przekazanie firmy może wpłynąć na naszych klientów. Zdawałem sobie sprawę, że bardzo duże znaczenie ma osoba właściciela, ponieważ wiąże się z pewną marką, jakością obsługi i zaufaniem. Zawsze było to dla mnie istotą mojej działalności jako prawnika. Z drugiej strony wiedziałem, że pomimo stabilnej pozycji na rynku, mój następca i tak będzie musiał sam zdobyć zaufanie i wypracować własną markę. Następca musi zbudować własne relacje z kontrahentami i dobrze, gdy nie będzie tego robił rewolucyjnie.
Moja dalsza obecność w firmie jest związana również z tym. Staram się cały czas czuwać nad Kancelarią, mimo że odsunąłem się na bok. Nasi Klienci, których znam nierzadko od wielu lat widzą to i mają pewność, że nasze działania są spójne i realizujemy wspólną wizję. Wiem o tym, bo o sukcesji rozmawiam również z nimi. Co ciekawe, przekazanie firmy wpłynęło również na innych prawników i odbiło się pewnych echem w branży. Jest to pewnego rodzaju sygnał, że firma zamierza się rozwijać, realizuje określoną strategię i wie, jak stabilnie działać dalej.
Nasza sukcesja wywarła duży wpływ i na firmę i na nas samych. Nie zawsze było lekko, ale dzięki tym doświadczeniom wiemy o sobie więcej. Jeśli mogę coś doradzić, to z jednej strony spokojne realizowanie planu sukcesji, a z drugiej zachowanie otwartego umysłu na zmiany, bo te nieuchronnie się z sukcesją wiążą. Jeśli ktoś ma ochotę na rewolucję, to jego prawo. Moje doświadczenie jednak podpowiada, że lepiej to zrobić z głową.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }