Jerzy Krotoski

adwokat

Maciej Krotoski

adwokat

Przekazanie firmy okiem nestora

Komentarze (0)

Kiedy spoglądam na naszą sukcesję, to jako nestorowi nasuwa mi się na myśl kilka istotnych spraw, z którymi sam mierzyłem się zanim tak naprawdę podjąłem decyzję o przekazaniu firmy. Pomimo tego, że mam ten proces już za sobą, cały czas jest on dla mnie ważny.

Wydaje mi się, że moje przemyślenia mogą być przydatne dla tych osób prowadzących swoje firmy, które stoją przed wyzwaniem przeprowadzenia sukcesji. Co ciekawe, wielu z nas w ogóle nie zdaje sobie sprawy, że ten temat ich dotyczy. Chciałbym napisać w kliku słowach, o czym według mnie powinien pomyśleć właściciel firmy, jeśli nie planuje prowadzić jej przez kolejne kilkadziesiąt lat.

Świadomość potrzeby przeprowadzenia sukcesji

Jedną z ważniejszych rzeczy jest dostrzeżenie, że i w naszej firmie zaistnieje potrzeba sukcesji. Nie chodzi tylko o to, żeby ustalić, kto przejmie stery, kiedy nas zabraknie, chociaż to jest właśnie jeden z ważniejszych elementów tej układanki. Jeśli przez lata budowało się firmę, kosztem wielu wyrzeczeń, to zapewnienie, że biznes będzie nadal funkcjonował nie jest tylko jakimś wyobrażeniem o przyszłości, ale właśnie tą przyszłością zbliżającą się wielkimi krokami.

Odkładanie decyzji o rozpoczęciu planowania sukcesji nie jest dobre. Jest po prostu, i to trzeba szczerze przyznać, wygodne. Późniejsze spontaniczne i szybkie decyzje wymuszone trudną sytuacją rodzinną, czy zdrowotną mogą spowodować wiele kłopotów dla biznesu. Wszyscy teoretycznie wiemy, że każda firma, która działa na rynku, bez wyjątku, jest podatna na impulsy zewnętrzne, ale też na działania wewnątrz swojej struktury. Dopóki jednak sobie tego nie rzeczywiście nie uświadomimy, dopóty nie będziemy mieć pełnego obrazu tego, co może przynieść przyszłość. Od takiego zalążka, w postaci analizy sytuacji i uświadomienia sobie potrzeby sukcesji rozpoczyna się tak naprawdę planowanie przekazania firmy.

Sukcesja firmy z głową

Przekazania firmy nie da się zrobić z dnia na dzień.  Sukcesja powinna być zaplanowana i przemyślana, ale w każdej firmie przebiega w inny sposób, w innym tempie i w innym czasie. Zawsze trzeba brać pod uwagę to, w jakim momencie rozwoju jest nasz biznes i czy najlepszym czasem na przekazanie nie będzie okres, w którym pozyskamy już kluczowego klienta, zakończymy projekt czy dostaniemy dotację. A może właśnie lepiej będzie przeprowadzić sukcesję zanim to wszystko się wydarzy?

Wybór sukcesora

Kiedy już zakiełkuje pomysł przeprowadzenia sukcesji, kolejnym krokiem jest poszukiwanie potencjalnych następców, czyli sukcesorów. I nie chodzi tutaj tylko o wybór spośród „nadających się” do tego członków rodziny, ale również o to, czy potencjalny sukcesor będzie się w ogóle wpisywał w naszą wizję prowadzenia biznesu. I nie mówię tu tylko o wykształceniu, ale też o cechach charakteru i o tym, czy następca będzie umiał uszanować te wartości, które zawsze były dla nas ważne. No i oczywiście, czy będzie potrafił uszanować dorobek życia nestora i jego możliwy udział w dalszym życiu firmy.

Kiedy nasz następca pracuje w rodzinnej firmie, możemy przez długi czas oceniać jego potencjał i predyspozycje oraz ustalić czy mamy wspólną wizję przyszłości. Jeśli następca wspina się mozolnie po wszystkich szczeblach kariery poznając tym samym firmę od podszewki, widzimy, że jest zaangażowany, zmotywowany i pracowity. Naprawdę życzę każdemu nestorowi, żeby był w takiej komfortowej sytuacji!

Tymczasem jednak dzieje się tak, że w dużej części rodzinnych biznesów żaden z potencjalnych następców nie jest jeszcze gotowy na przejęcie firmy, albo nie posiada do tego predyspozycji. Nawet jeśli mamy dzieci, bratanków, kuzynów … to dużym błędem jest zakładanie, że spośród nich na pewno wyłonimy tego szczęśliwca, który w efekcie będzie mógł przejąć naszą firmę. Nestorzy muszą pamiętać, że „do tanga trzeba dwojga” i nie jest to oczywiste, że znajdzie się ktoś, kto nie tylko będzie odpowiedni, ale też kto będzie chciał firmę przejąć na określonych warunkach. Być może taką osobą będzie wieloletni pracownik, który będzie współpracował z naszymi dziećmi? Trzeba mieć otwarty umysł, ale podchodzić do sprawy ze zdrowym rozsądkiem, bo każda umowa „dżentelmeńska” może po czasie okazać się czymś zupełnie innym, niż zakładaliśmy.

Alternatywy dla sukcesji

Jest oczywiście kilka alternatyw. Można zawsze rozważyć sprzedaż firmy, czy oddanie jej w zarząd. Będę o tym na pewno w przyszłości pisał. W moim przypadku wybór następcy dokonał się jednak naturalnie. Mój syn postanowił również zostać adwokatem i przez lata pracował w Kancelarii. Praca z nim utwierdziła mnie w przekonaniu, że będzie dobrym następcą naszej rodzinnej firmy. Myślę, że on sam mógłby co nieco napisać na ten temat, bo na pewno ma inne spojrzenie na sukcesję, niż ja.

To, co chciałbym przekazać, to że naprawdę warto pamiętać, że planując sukcesję nie podejmujemy decyzji dotyczącej wyłącznie ciągłości i rozwoju firmy, ale decydujemy również o rolach, które przypadną członkom rodziny – nestorowi i sukcesorom. Sukcesja nie musi oznaczać, że zostajemy wyeliminowani z biznesu i całkowicie odseparowujemy się od dotychczasowego życia zawodowego. Wsparcie, którego udzielimy następcy zarówno podczas sukcesji, ale przede wszystkim  na dalszym etapie prowadzenia biznesu pomoże mu odnaleźć się w nowej rzeczywistości i podjąć wyzwanie prowadzenia samodzielnie firmy. To, czego jednak przez długi czas nie zauważałem to fakt, że następca musi takiej pomocy chcieć i to on powinien wychodzić w tym temacie z inicjatywą, a nie nestor. Tylko wtedy to będzie pomoc, a nie wtrącanie się i tylko wtedy mamy szansę zbudować prawdziwie wspólny plan działania z naszym następcą.

Jerzy Krotoski

adwokat

Maciej Krotoski

adwokat

Sukcesja = firmowa rewolucja?

Komentarze (0)

Kiedy zastanawiałem się nad oddaniem sterów w firmie na rzecz syna, miałem sporo przemyśleń. Można ironicznie powiedzieć, ze może dlatego decyzja o sukcesji zajęła mi tyle czasu. Nie wiedziałem, czy nie doprowadzi to do niepotrzebnych rewolucji w Kancelarii. W końcu funkcjonuje ona cały czas i jak każda firma jest podatna na różne czynniki, i te zewnętrzne i wewnętrzne. Nie wiedziałem, jak zareagują na nią nasi Klienci i pracownicy. To przecież nowy rozdział nie tylko w historii firmy, ale też w relacjach z nimi wszystkimi.

W każdej firmie sukcesja dotknie przede wszystkim pracowników i te osoby, które z nią współpracują. Wszyscy musieliśmy dostosować się do nowej sytuacji. Pracownicy mieli obawy co do pogorszenia swojej pozycji i tego, co tak naprawdę ich czeka. Wiem, że pewnie nie wszystkim się ze mną dzielili. Nasza firma oparta jest na ludziach, na ich zdolnościach i potencjale. Nie chciałem nikogo stawiać przed faktem dokonanym i zależało mi na tym, żeby nie doprowadzać do żadnej rewolucji. Postanowiłem, że przygotuję się do sukcesji i zrobię to wszystko z głową, żeby się wszystko udało.

Przygotowanie do sukcesji firmy

Chyba dlatego właśnie jest to taka złożona sprawa. Trzeba przygotować siebie, przygotować następcę, przygotować się organizacyjnie, przygotować załogę, przygotować wszystkie formalności… Dużo tego wszystkiego jak na osobę, która do tego jeszcze prowadzi firmę. Starałem się jak najlepiej poznać oczekiwania, obawy i pomysły ludzi, z którymi współpracujemy. Priorytetem było zachowanie w firmie wartościowych pracowników i to, żeby nie czuli się w tej sytuacji niepewnie.

Na początku trudno mi było to wszystko uporządkować, ale w pewnym momencie po prostu zrobiłem plan. A następnie przedyskutowałem go i zmieniałem razem z Maciejem. Wiem, że jako adwokatowi było mi na pewno łatwiej to zrobić i wiele kwestii i zawiłości prawnych, których obawiają się inni nestorzy u nas nie wystąpiło, bo wiedzieliśmy, jak się do tego zabrać. Wiedziałem też, że wszyscy w naszej Kancelarii dobrze Macieja znają i od lat wiedzą, jak pracuje i jakim jest człowiekiem. Dzięki temu nie było problemu z jego akceptacją. Wiadomo, że to mój syn, ale tak naprawdę w Kancelarii on jest przede wszystkim adwokatem, który został sprawdzony w niejednym boju.

Sukcesja w oczach klientów

Drugim aspektem, który brałem pod uwagę było to, w jaki sposób przekazanie firmy może wpłynąć na naszych klientów. Zdawałem sobie sprawę, że bardzo duże znaczenie ma osoba właściciela, ponieważ wiąże się z pewną marką, jakością obsługi i zaufaniem. Zawsze było to dla mnie istotą mojej działalności jako prawnika. Z drugiej strony wiedziałem, że pomimo stabilnej pozycji na rynku, mój następca i tak będzie musiał sam zdobyć zaufanie i wypracować własną markę. Następca musi zbudować własne relacje z kontrahentami i dobrze, gdy nie będzie tego robił rewolucyjnie.

Moja dalsza obecność w firmie jest związana również z tym. Staram się cały czas czuwać nad Kancelarią, mimo że odsunąłem się na bok. Nasi Klienci, których znam nierzadko od wielu lat widzą to i mają pewność, że nasze działania są spójne i realizujemy wspólną wizję. Wiem o tym, bo o sukcesji rozmawiam również z nimi. Co ciekawe, przekazanie firmy wpłynęło również na innych prawników i odbiło się pewnych echem w branży. Jest to pewnego rodzaju sygnał, że firma zamierza się rozwijać, realizuje określoną strategię i wie, jak stabilnie działać dalej.

Nasza sukcesja wywarła duży wpływ i na firmę i na nas samych. Nie zawsze było lekko, ale dzięki tym doświadczeniom wiemy o sobie więcej. Jeśli mogę coś doradzić, to z jednej strony spokojne realizowanie planu sukcesji, a z drugiej zachowanie otwartego umysłu na zmiany, bo te nieuchronnie się z sukcesją wiążą. Jeśli ktoś ma ochotę na rewolucję, to jego prawo. Moje doświadczenie jednak podpowiada, że lepiej to zrobić z głową.

Jerzy Krotoski

adwokat

Maciej Krotoski

adwokat

Przekazanie firmy okiem sukcesora

Komentarze (0)

Przekazanie firmy z punktu widzenia sukcesora to tak szeroki temat, że nie da się go opisać w jednym miejscu. Każdy, kto stoi przed sukcesją wie, że to nie jest prosta sprawa, a następca zazwyczaj daje z siebie więcej, niż inni.

Sukcesja to ostatni z elementów przekazania firmy. W moim przypadku była zwieńczeniem wieloletnich przygotowań. I mam tu na myśli nie tylko plan przekazania biznesu i formalności, które były z tym związane, ale cały ten czas, w którym wiedzieliśmy, że mogę kiedyś zarządzać Kancelarią, chociaż żaden z nas nie powiedział tego na głos.

Przygotowanie do sukcesji

Żaden następca, czy to córka bądź syn, czy pracownik, czy zewnętrzny menedżer nie jest w stanie przejąć firmy z dnia na dzień. Potrzebne jest nie tylko przygotowanie zawodowe, ale przede wszystkim chęć żeby rzeczywiście poznać firmę i codziennie rano chcieć rozpoczynać tam pracę. Często widzę, że nestorzy jak gdyby naturalnie wychodzą z założenia, że włączą potencjalnego sukcesora w szeregi firmy, zanim jeszcze u niego samego zakiełkuje myśl o sukcesji. Tą partię rozgrywa przekazujący firmę, który ustala swoją strategię zawodową na kolejne lata. Kiedyś wydawało mi się, że to jest najgorsze rozwiązanie z możliwych. Teraz zmieniłem trochę punkt widzenia i zauważam (powoli), że dzięki temu można zbudować plan działania na lata. A co jest celem? Zachowanie firmy, zapewnienie, żeby się rozwijała, a wszyscy zainteresowani byli zadowoleni z obrotu spraw i grali do jednej bramki.

Jak ze wszystkim, i tu nie można jednak przesadzić. Następca musi mieć swobodę w wyborze kierunku, w którym chce pójść. Nestorzy zdają się zapominać, że ich dzieci też przez lata niejako uczestniczyły w życiu i problemach firmy i obserwowały, ile wysiłku kosztuje ich rodziców prowadzenie biznesu. Czasami firma kojarzy się z tym czymś, przez co rodziców często nie ma w domu, są zabiegani i zmęczeni. Trudno oczekiwać, aby geny lub tradycja automatycznie spowodowały, że członkowie rodziny będą zawsze ochoczo realizowali wizję przyszłości nestora.

Jeżeli jednak zdarzy się tak, że losy potencjalnego sukcesora i rodzinnego biznesu skrzyżują się w odpowiedniej chwili, to stanowi to świetny grunt pod przekazanie firmy. Nawet jeśli następca obrał zupełnie inny kierunek kariery zawodowej, to nie przekreśla to wcale sukcesji w przyszłości. Znam wiele przypadków udanych sukcesji, gdzie wiedza sukcesora z różnych dziedzin i doświadczenie zawodowe z innej branży przyczyniły się do rozwoju biznesu. Świeże spojrzenie może ukierunkować firmę na nowe pola rozwoju i szanse, których nestorzy nie dostrzegali. Warto też pamiętać, że przygotowanie do sukcesji dotyczy też samej firmy i jej pracowników, którzy nie zawsze muszą być pozytywnie nastawieni do zmian. Podobno „lepsze jest wrogiem dobrego”, ale jako osoba, która przejęła firmę wiem, że sukcesor musi się starać bardziej, niż inni, żeby być postrzeganym jako naprawdę wartościowy pracownik. Pierwszym zadaniem sukcesora jest nie zepsuć tego, co zbudował ktoś inny. Kolejnym zadaniem jest postawienie kroku do przodu. A potem kolejnych i kolejnych…

Zaplanowanie sukcesji jest sporym wyzwaniem, a co dopiero jej przeprowadzenie i to takie, żeby nie naruszyć dobrych relacji w rodzinie. Wymaga to pójścia nie raz na kompromis. Odrębną sprawą jest to, że do sukcesji trzeba dojrzeć. Tylko kto ma dojrzeć? Z punktu widzenia sukcesora zazwyczaj dojrzeć do przekazania firmy i prawdziwego oddania sterów musi nestor, a niektórym zajmuje to naprawdę dużo czasu. Nestorzy na pewno uważają, że ich następcy nie są jeszcze gotowi, nie znają biznesu, życia i na pewno będą podejmować nieprzemyślane decyzje. Każda ze stron czuje, że są wobec niej stawiane pewne oczekiwania. Jako syn przejmujący od ojca dobrze prosperującą i rozwijającą się Kancelarię mogę coś o tym powiedzieć. Trzeba trzymać się planu i powtarzać sobie: „po pierwsze – nie zepsuć, po drugie – krok do przodu”. I tym samym presja staje się jeszcze większa.

Sukcesja w kontekście rodziny

Czasami jednak oczekiwanie na sukcesję trwa zbyt długo, a zniecierpliwienie jednej ze stron prowadzi do rozczarowań i nieporozumień, a to wpływa na relacje rodzinne. Dlatego tak ważna jest szczera rozmowa i informowanie siebie wzajemnie o pomysłach, przemyśleniach, obawach, ale i rozsądnych oczekiwaniach. Dojrzałość do sukcesji przejawia się nie tylko w merytorycznej rozmowie o przyszłości firmy, ale też o rolach, które będą pełnić nestor i sukcesor. Nie musi być tak, że z dnia na dzień nestor opuszcza firmę. Nawet jeśli następcy wydaje się, że obecność nestora będzie przeszkodą, to nie musi tak być w rzeczywistości. Wręcz przeciwnie, okazuje się, że są sytuacje, gdy jego głos jest nieoceniony i mówię to z własnego doświadczenia.

Nie można przecenić osoby, która ten biznes prowadziła z sukcesem kilkanaście, a czasami nawet kilkadziesiąt lat, i której można bez obaw zaufać. Myślę, że w wielu firmach warto jednak ten głos „wycenić” i chociaż jest to przenośnia, to coraz częściej mówi się o tym, że przekazanie firmy może i powinno się łączyć z częściową spłatą nestora czy z zapewnieniem mu udziału w zyskach. Jest wiele prawnych rozwiązań i po prostu trzeba wybrać to, które będzie nam odpowiadało.

Tym, którzy stoją jeszcze przed decyzją o sukcesji, tym, którzy czekają na nią z niecierpliwością (żeby nie powiedzieć zniecierpliwieniem) i tym, którzy wiedzą, że zaraz ona nastąpi mogę powiedzieć jedno. Tylko jasne i czytelne komunikaty kierowane przez obie strony mogą doprowadzić do tego, że sukcesja będzie pozytywnym doświadczeniem. Każdy następca ma świadomość tego, że spoglądać na niego będzie nie tylko czujne oko nestora, ale też wszystkich pracowników i klientów firmy. To duża odpowiedzialność. Tylko nie powtarzajmy sobie w nieskończoność: „po pierwsze nie zepsuć, po drugie – krok do przodu”. Lepiej, gdy ustalimy plan sukcesji i będziemy go po prostu realizować.

Jerzy Krotoski

adwokat

Maciej Krotoski

adwokat

Firma to wymagająca żona. Poświęcasz jej dużo czasu, a i tak wychodzi na to, że cały Twój czas to za mało… Ale żarty odłóżmy chwilowo na bok. Czy jest związek pomiędzy tym, że masz męża lub żonę, a tym że prowadzisz firmę? I co ważne – co to może oznaczać? Takie rzeczy warto wiedzieć.

Często mamy do czynienia z biznesami współprowadzonymi przez małżonków, którzy tworzą zgrane duety i budują własną markę. Najczęściej jednak małżonkowie nie pracują razem, a mimo tego głos drugiego z nich może mieć duże znaczenie dla firmy. Szczególnie widoczne jest to wtedy, gdy dochodzi do śmierci jednego z małżonków.

Majątek we wspólności małżeńskiej

Zawarcie związku małżeńskiego zmienia nie tylko stan cywilny, ale niesie za sobą konkretne skutki. Co do zasady między małżonkami powstaje wspólność majątkowa, zwana „małżeńską”. Klasyczny ustrój ustawowej wspólności majątkowej obejmuje majątek, który powstał w trakcie małżeństwa, a którego „dorobili się” małżonkowie. Nie ma wątpliwości, że każdy z nich może mieć inny wkład w powiększanie tego majątku i nie zawsze musi mieć on typowo finansową postać. W prostych słowach, oznacza to, że nie jest najważniejsze to, kto ile zarabia.

Wspólność majątkowa oznacza, że powstały w ten sposób majątek co do zasady przypada małżonkom po równo. Warto jednak pamiętać o tym, że owe „udziały” w majątku nie są jakoś wyodrębnione. Żaden z małżonków nie może dysponować w trakcie trwania wspólności „swoim udziałem”. Jeśli małżonkowie chcą, to mogą oczywiście podpisać umowę – intercyzę, która inaczej ureguluje ich sprawy majątkowe, ale jeśli tego nie zrobią, to obowiązuje ich system wspólności. Czy to znaczy, że pewnego dnia żona może przyjść do firmy i oświadczyć, że ona teraz będzie tu podejmować decyzje? Takiej sytuacji raczej bym się nie obawiał, ale nie można odmówić jej pewnych praw.

Wiele osób, które prowadzą działalność gospodarczą wpisaną do Ewidencji nie zdaje sobie sprawy z tego, jak dużo znaczy głos obojga małżonków, posiadających wspólność ustawową małżeńską, w biznesie prowadzonym przez jednego z nich. Jest to szczególnie widoczne (i czasami bolesne!) na gruncie zaciągania długów. Nie należy się dziwić, jeśli firmowy kontrahent zażąda, żeby zgodę na transakcję wyraził drugi małżonek. Taka zgoda otwiera mu możliwość dochodzenia swoich roszczeń ze wspólnej masy majątkowej obojga z nich.

Śmierć małżonka-przedsiębiorcy

Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że ustanie wspólności majątkowej, na przykład na skutek śmierci jednego z małżonków będzie prowadzić do sytuacji, w której mogą zostać wysunięte roszczenia do danego, „firmowego” składnika majątkowego, w tym przez możliwych spadkobierców małżonka lub małżonki.

Jeśli prowadzisz działalność gospodarczą wpisaną do Ewidencji nie możesz liczyć na to, że Twoja żona albo Twój mąż przejmie firmę po Tobie, nawet jeśli nie ma innych spadkobierców. Być może zmieni się to za jakiś czas i będzie można skorzystać z pomocy tak zwanego prokurenta mortis causa. Jednak na dzień dzisiejszy prawo nie zostało jeszcze zmienione. Jeśli prowadzisz działalność w innej formie, niż wpis do Ewidencji, na przykład w formie spółki, wówczas obowiązują jeszcze inne zasady, ale o tym napiszę następnym razem.

Jerzy Krotoski

adwokat

Maciej Krotoski

adwokat

Z takim pytaniem przed laty przyszedł do mnie pewien człowiek, który powoli zaczynał rozważać przejście na emeryturę. Wolał się upewnić, czy na pewno firmowe koncesje przejdą na jego dzieci, którym chciał przekazać rodzinny biznes. Jakiś czas temu przy okazji jednej ze spraw ten temat ponownie się pojawił, a ja do sprawy wróciłem. Odpowiedź na tak zadane pytanie zależy od wielu czynników, ale podstawową kwestią jest to, w jakiej formie biznes jest prowadzony.

Śmierć jednoosobowego przedsiębiorcy

Śmierć przedsiębiorcy, który prowadzi indywidualną działalność gospodarczą na podstawie wpisu do ewidencji działalności gospodarczej, powoduje zasadniczo, że ten podmiot przestaje istnieć. Dopiero po spełnieniu wielu warunków i dokonaniu dużej liczby formalności można kontynuować działalność przy wykorzystaniu otrzymanego przedsiębiorstwa, z tym, że spadkobierca powinien zarejestrować swoją własną działalność gospodarczą.

Sukcesja firmy

Nie zawsze kończy się to powodzeniem. Przyczyną może być właśnie to, że spadkobierca nie będzie posiadał uprawnień do wykonywania tak zwanej działalności reglamentowanej czyli wymagającej licencji, zezwolenia czy choćby koncesji 
na sprzedaż alkoholu. Wystarczy wyobrazić sobie przejęcie przedsiębiorstwa w postaci stacji paliw, jeśli nie dojdzie do przekazania koncesji na obrót paliwami, co w konsekwencji zablokuje prowadzenie biznesu. Zezwolenia, licencje i koncesje są wydawane przez odpowiednie władze administracyjne. 
W pewnych przypadkach, żeby prowadzić działalność potrzebny jest bowiem taki dokument i mam tu na myśli choćby prowadzenie apteki czy wykonywanie usług kurierskich. Szkopuł tkwi w tym, że 
jest on wydawany na rzecz konkretnej osoby.

I co to w praktyce oznacza? Wydawać by się mogło, że skoro przejmuje się całe przedsiębiorstwo, to przecież także i jego koncesje stanowiące biznesową całość. Kodeks cywilny w art. 551 i następnych uznaje, że w skład przedsiębiorstwa wchodzą właśnie koncesje, licencje i zezwolenia, a jeśli dokonywana jest czynność odnosząca się do przedsiębiorstwa, to odnosi się ona również do owych licencji, koncesji i zezwoleń. Czyli wydawałoby się, że wszystko jest jasne, a spadkobierca czy inna osoba po prostu obejmie firmowe zezwolenia. Oczywiście może być tak, że w danym wypadku prawo wyraźnie przewiduje, że konkretne licencje itp. akurat w konkretnej dziedzinie czy branży nie mogą przejść na kogoś innego, ale wówczas sprawa jest jasna i przynajmniej wiemy na czym stoimy.

Licencje, koncesje i zezwolenia są niezbywalne

To w czym jest problem? W tym, że w praktyce sądy administracyjne stanowczo twierdzą, 
że zasadą jest, że prawa i obowiązki zawarte w decyzjach administracyjnych są niezbywalne, 
a ewentualne wyjątki od tej zasady muszą być wyraźnie przewidziane przez ustawę. 
Akt administracyjny w postaci licencji, koncesji i zezwolenia jest bowiem ściśle związany z podmiotem, na rzecz którego zostaje wydany i jest jej uprawnieniem „osobistym”. Tym samym, w interpretacji tych podmiotów czynność prawna mająca za przedmiot przedsiębiorstwo nie będzie obejmowała praw i obowiązków wynikających z decyzji administracyjnych, w tym takich, które dotyczą przyznania koncesji, udzielenia zezwolenia czy licencji. Oczywiście, jeżeli co innego nie wynika z przepisów szczególnych, co ma miejsce na przykład w branży związanej z transportem drogowym czy w biznesie polegającym na prowadzeniu hurtowni farmaceutycznej, ale dotyczy to tylko określonego przedziału czasowego.

Z takim problemem nie powinien mieć co do zasady do czynienia przedsiębiorca, który prowadzi działalność w formie spółki. Akt administracyjny taki jak zezwolenie, koncesja czy licencja został wydany na rzecz podmiotu, a nie na rzecz osoby. W takim wypadku, pomimo zmiany składu osobowego, prawa i obowiązki przysługujące podmiotowi gospodarczemu będą przysługiwały mu nadal.

Przekształcenie przedsiębiorstwa

Co innego jednak, jeśli dochodzi do przekształcenia firmy w inną formą prawną. W takim wypadku koncesje i inne zezwolenia mogą nie przejść automatycznie na spółkę przekształconą 
i zawsze należy sprawdzić, co stanowią przepisy szczegółowe. Niemniej jednak, są przypadki, gdy po złożeniu stosownych wniosków może dojść do tego, że koncesje i zezwolenia przejdą na kolejny podmiot. Trzeba się jednak liczyć z tym, że procedura może być czasochłonna.

Jeśli odpowiednio wcześnie nie zaczniemy interesować się tym, czy zmiana składu osobowego w firmie, czy to przez przekazanie biznesu osobie trzeciej, jego sprzedaż bądź przejęcie przez spadkobierców nie będzie możliwości, aby legalnie wykonywać dotychczasową działalność. Firma będzie w pełnej gotowości, pracownicy też, a formalności (i Kodeks Wykroczeń) na to nie pozwolą.

Mój znajomy poradził sobie ze swoim problemem chociaż ciągle odwleka decyzję 
o emeryturze. Chyba nic i nikt nie jest go w stanie przekonać, że może warto zaufać dzieciom, które tak naprawdę już teraz prowadzą tą firmę. Tak czy inaczej, rodzina ma już pewność, co w przyszłości stanie się z ich firmowym zezwoleniem.